1970 Mister Eksportu

Dekada ta to w Famurze z jednej strony rozwój w kierunku produkcji kombajnów dostosowanych do pracy w polskich kopalniach, z drugiej – zwiększanie eksportu.  Szła za tym jakość – i to między innymi przekonało Henryka Soka, emerytowanego wiceprezesa FAMUR SA, do związania się z fabryką do końca kariery zawodowej. Choć nie tylko. „FAMUR spodobał mi się od razu: fajny zakład, praca, środowisko”, wspomina. Przeszło pół wieku później nie zmienił zdania. „Ja jestem z krwi i kości Famurowiec!”.

Nowe rozwiązanie

W latach 70. w ramach Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej dokonano podziału pracy, na mocy którego Polska Rzeczpospolita Ludowa otrzymała specjalizację w produkcji maszyn górniczych, w tym kombajnów ścianowych, które przypadły w udziale Famurowi, oraz produkowanych przez FAZOS, Piomę i GLINIK zmechanizowanych obudów ścianowych. Dr inż. Jacek Korski: „To zapewniło nam obecność na rynkach krajów socjalistycznych”, a jednocześnie w zasadzie wyeliminowało konkurencję. Jest to o tyle istotne, że sympatia i dobra pamięć o kombajnach Famuru do dzisiaj funkcjonuje m.in. w w Karagandzie w dzisiejszym Kazachstanie, która była mechanizowana między innymi za pomocą famurowskich kombajnów ścianowych.

Szczególnie istotna w zakresie kontaktów międzynarodowych okazała się dla Famuru współpraca z przedsiębiorstwami ze Szkocji i Niemiec. W ramach pierwszej famurowscy specjaliści mieli szansę zapoznać się z produkcją tamtejszych kombajnów, w które zaopatrywała się kopalnia „Staszic”. Jak wyjaśnia Henryk Sok: „Myśmy uruchomili później produkcję części do tych kombajnów, wprowadziliśmy różnego rodzaju rozwiązania i nowinki do naszych procesów produkcyjnych i technologicznych właśnie dzięki współpracy z brytyjską firmą Mayor. Ten kontrakt popchnął nas mocno do przodu”. Z kolei kooperacja z naszym zachodnim sąsiadem zaowocowała produkcją ramion urabiających wąskich, które były wówczas niezbędne dla rodzimego górnictwa, a tym samym – wzrostem zainteresowania naszymi wyrobami wśród kontrahentów zagranicznych.

Wystawa maszyn górniczych

Piotrowickie maszyny były wysyłane do Chin, Czechosłowacji, Indii, Jugosławii, Nigerii, RFN, Węgier i ZSRR, jak również Brazylii czy Jemenu (przekładnie) oraz  Rumunii i Bułgarii (wyroby hydrauliki siłowej). Inż. Paweł Bończyk w swoim sprawozdaniu odnotowywał jako długoletniego i poważnego odbiorcę Chińską Republikę Ludową. „Pomimo iż jest to klient wymagający oraz to, że w tamtejszych kopalniach pracują maszyny angielskich i zachodnio-niemieckich firm (DOWTY, HEMSCHEIDT), nasze wyroby posiadają duże uznanie wśród chińskich specjalistów”. Zdaniem kronikarza Pawła Stabika, swoją rolę odgrywała w tym „silna wola załogi w celu nadążania i dorównywania światowej czołówce producentów maszyn górniczych”.

W kolejnych latach w wyniku zakrojonych na szeroką skalę modernizacji powstały nowe hale, w tym ta wydziału hydrauliki siłowej. Etapy rozbudowy były przeprowadzane ze szczególnym naciskiem na poprawę warunków pracy. „Zakupione w tym okresie nowe, częściowo numerycznie sterowane obrabiarki przyczyniły się do zmniejszenia uciążliwości pracy. W każdym wydziale i oddziale wygospodarowane zostało pomieszczenie odpowiednio wyposażone i przeznaczone na salkę śniadaniową. Bezpośrednio przy nowo tworzonych halach produkcyjnych urządzano pomieszczenia łaźni, szatni oraz urządzeń higieniczno-sanitarnych”, opisywał kronikarz.

Kolejne działania wdrażane na polu bezpieczeństwa przyniosły jego znaczącą poprawę, co znalazło odzwierciedlenie w statystykach wypadków w fabryce: jeszcze na początku lat 50. ich liczba oscylowała nieraz wokół setki rocznie przy tysiącu zatrudnionych, z kolei dekadę później, wobec znacznie większego zatrudnienia (1 600, w tym 250 uczniów), wypadków było między 60 a 90 rocznie.

W zdrowie pracowników inwestowano również na innym polu: najpierw tworząc laboratorium badań środowiskowych, odpowiedzialne także za badania audiometryczne załogi, później zaś rozbudowując przychodnię lekarską Przemysłowej Służby Zdrowia. Do 1975 roku w jej skład weszły w pełni wyposażone gabinety: stomatologiczny, internistyczny, kardiologiczny, neurologiczny, ginekologiczny. „Dzięki takiemu usytuowaniu zaplecza, cała załoga mogła być objęta możliwie wszechstronnym lecznictwem”.

Władze fabryki w imieniu pracowników podejmowały zobowiązania wobec państwowego sektora przemysłowego, celując w pożądane przez władze przekraczanie normy. „Uwzględniając rosnące potrzeby górnictwa węglowego w zakresie zwiększania mechanizacji pracochłonnych procesów wydobywczych, załoga Piotrowickiej Fabryki Maszyn Górniczych im. Juliana Leńskiego zobowiązuje się: wykonać dodatkowo ponad plan 1970 roku 20 kombajnów typu KB-125z* o ogólnej wartości 17,436 mln zł, 50 zespołów hydraulicznych T9B do współpracy ze strugami na ogólną wartość 5,864 mln zł” – takiej treści wpis znaleźli w pamiątkowych książeczkach uczestnicy Spotkania Najlepszych Robotników Fabryki Maszyn Górniczych w 1970 roku.

Pod koniec dekady FAMUR odznaczył się wprowadzeniem bezcięgnowego systemu posuwu Poltrak II, który zrewolucjonizował pracę w kopalniach, zwiększając bezpieczeństwo górników. „Wcześniej system pracował tak, że kombajny ścianowe przemieszczały się, ciągnąc się najpierw po linie, a później po łańcuchu. Te siły były, niestety, tak wielkie, że gdy lina bądź łańcuch się zerwały, albo zaczęły drgać, biczować jak to się potocznie mówiło, bardzo często dochodziło do wypadków, były liczne ofiary w ludziach. Całe światowe górnictwo zaczęło szukać rozwiązania jak wyeliminować to zagrożenie. Tak pojawił się polski Poltrak i ostatnie serie produkcyjne kombajnów KWB-3 FDU już były wyposażone w ten bezcięgnowy system posuwu”.

Osiągnięcia fabryki były dostrzegane i nagradzane. Paweł Stabik, kronikarz z 1982 roku, odnotowywał: „W uznaniu zasług dla polskiego górnictwa, a także czynnego udziału w rozwoju województwa katowickiego i miasta Katowic, fabryka posiada szereg wyróżnień o charakterze: odznaczeń, odznak, medali, dyplomów i listów z podziękowaniami władz centralnych, regionalnych, tudzież stowarzyszeń i organizacji społecznych”. I dalej: „Wyróżnienia te – poza przyznawanymi indywidualnie odznaczeniami pracowniczymi – posiadają cechy szczególnego uznania za wyniki i zasługi fabryki (jej załogi) jako zbiorowości. Przechowuje się je starannie w Zakładowej Izbie Tradycji”.

Na listę przyznanych wówczas wyróżnień składały się między innymi:

  1. Złota Odznaka Zasłużonego w Rozwoju Województwa Katowickiego od Wojewódzkiej Rady Narodowej, przyznana za „osiągnięcia produkcyjne oraz realizację czynów społecznych”,
  2. Odznaka Zasłużonego Racjonalizatora Produkcji, przyznana przez Ministerstwo Górnictwa i Energetyki „za osiągnięcia wynalazczości, postępu technicznego i organizacji produkcji”,
  3. II Nagroda w V Ogólnopolskim Konkursie DO-RO za wyniki w 1978 roku; wtedy też został nadany sztandar fabryczny,
  4. Złoty Klucz – nagroda Ministra Eksportu za „rewelacyjny typ kombajnu KWB-3RDU płytkozabiorowy do dwukierunkowego urabiania ścian węglowych”,
  5. Nagroda Czerwonej Róży w 1975 roku od redakcji „Trybuny Robotniczej” za „uruchomienie produkcji kombajnów KWB-6 oraz technologii urabiania węgla w pokładach o wysokości 4 m z zastosowaniem krajowych i importowanych obudów zmechanizowanych”

Również „Trybuna Robotnicza” w 1975 toku odnotowywała: „Nowy piotrowicki kombajn stanowi pierwszą praktyczną próbę kompleksowej mechanizacji grubych pokładów, których wysokość uniemożliwiała wykorzystanie istniejących środków technicznych”. Z kolei kombajn KWB-3RDU w innym artykule był chwalony za wysoką wytrzymałość i sprawność, „co potwierdziły długotrwałe próby w kopalniach Ziemowit, Grodziec, Jowisz, Zabrze i Halemba”. Jak podawano dalej, „górnicy kopalni Ziemowit posługując się nowym kombajnem, uzyskali od początku br. do połowy bm. średnie dobowe wydobycie w wysokości 2 073 tony, zaś ponadprzeciętny wynik – prawie 3 tys. ton węgla na dobę”.